Animacja pełna jest magicznych wierzeń mających korzenie w kulturach z różnych części świata – jest tu wiara w przeznaczenie, opatrzność, intuicję, wybrańca losu, sprawczą moc snów i potężną siłę
"Munio: Strażnik księżyca" przenosi widzów do mitycznej krainy, w której zgodnie z pradawnymi wierzeniami słońcem i księżycem sterują specjalnie do tego powołani strażnicy; to wyłącznie dzięki ich pieczołowitej pracy ciała niebieskie pojawiają się i znikają na niebie z taką płynnością i w całkowitej harmonii. Gdyby coś kiedyś poszło nie tak, świat mógłby przestać istnieć. Wizja takiej katastrofy pojawia się, gdy na strażnika księżyca – z pozoru przypadkowo – wybrany zostanie nie szkolony do tego zadania Leeyoon (w polskiej wersji językowej – Leon), tylko zupełnie nieprzygotowany i – wydawać by się mogło – nieporadny Munio. Jak się jednak okazuje, to, co na początku wydawało się tylko niefortunnym zbiegiem okoliczności, od początku było częścią z góry ustalonego planu.
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Francuska animacja Alexandre'a Heboyana i Benoîta Philippona pełna jest magicznych wierzeń mających korzenie w kulturach z różnych części świata – jest tu wiara w przeznaczenie, opatrzność, intuicję, wybrańca losu, sprawczą moc snów i potężną siłę płynącą z pewności siebie. Świat przedstawiony w "Muniu" jest do tego bogaty w szczegóły i zachwycająco piękny! Mnóstwo w nim soczystych kolorów, wymyślnych, surrealistycznych stworzeń i hipnotyzujących, fluorescencyjnych dopełnień. Jakby tego było mało, animacja komputerowa – poziomem wykonania nieodbiegająca znacznie od dokonań najlepszych wytwórni na świecie – urozmaicona jest sekwencjami rysunkowymi. Wszystko to sprawia, że od ekranu nie da się oderwać wzroku. Szkoda więc, że to pozytywne wrażenia psują momentami zbyt nachalne inspiracje znanymi animacjami – można tu dostrzec nawiązania do wielu bajek Disneya i Pixara (strażnik słońca wzorowany na Herkulesie, podwodny stwór Fosfo łudząco podobny do świetlika z "Księżniczki i żaby" czy jeden z bohaterów kojarzący się z ludkami z krótkometrażówki "Noc i Dzień"), a także dzieł Miyazakiego (szczególnie "Ruchomego zamku Hauru"). Najbardziej niezrozumiałe jest jednak za bardzo oczywiste upodobnienie głównego bohatera do przedstawicieli ludu Na'vi z "Avatara" – chęć przypodobania się widzom zepsuła złudzenie oryginalności tej historii i sprawiła, że Munia po prostu nie da się traktować jako niezależnej postaci. Pojawia się także pytanie, czy pozostałe – wyglądające na oryginalne – pomysły twórców też nie zostały skądś zaczerpnięte.
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Onyx Films
Orange Studio
Kinology
Mikros Image
Nawiązania do swoich ulubionych bajek młodsze dzieci – rzecz jasna – uznają za zaletę "Munia". Podobnie jak sympatycznych bohaterów, reprezentujących wielokrotnie powielane w opowieściach dla dzieci postawy. Tytułowy Munio to taki cherlawy, mało męski Marty McFly, a skontrastowany z nim strażnik słońca Stalon przypomina typ Biffa Tannena, tylko znacznie milszego. To zresztą duży atut "Munia", że jego wszyscy bohaterowie są w gruncie rzeczy pozytywnymi postaciami, nawet jeśli początkowo podejmowali niewłaściwe decyzje. Nie zdradzę też chyba za dużo, pisząc, że główny szwarccharakter nie zostaje pokonany przy użyciu siły, tylko sposobu – z maluchami pozostanie więc mądre przesłanie o konieczności wsłuchiwania się w innych i dawania im szansy na poprawę.
Jeszcze jedną wyraźną zaletą francuskiej animacji jest jej dziewczęca bohaterka – Glim. Ulepiona z wosku (co może być metaforą nie tylko kruchości i delikatności, ale także utrudniającej życie choroby) dziewczynka nie waha się, by wyruszyć na wyprawę z misją ratowania świata na równi z męskimi bohaterami obdarzonymi magicznymi mocami. Jest inteligentna, oczytana, odważna i niezależna, a jej udział w posłannictwie jest znaczący. Dla niektórych to pewnie niewiele, ale biorąc pod uwagę, jak mało w kinie dla dzieci pełnoprawnych i zasługujących na naśladowanie bohaterek, to może być ostateczny argument za tym, by wybrać się do tej cudownej krainy.
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu