Woźny zamiatał.

Odpowiedź godna ateisty :D

tak zamiatał, że wszyscy tylko narzekali, że wszędzie smugi, że kurz...Woźny nie mógł już tego więcej słuchać...

Nie wiem, czy zinterpretowałam to poprawnie...
Porównam woźnego do John Coffey'a z "Zielonej mili"; był on bardzo podatny na ludzkie cierpienie, miał "instynkt", dzięki któremu wyczuwał lęk, strach, cierpienie innych ludzi. Powiedział z resztą Rhodzie o tym, że ma sie pozbyć tych lęków i wtedy jej ulży. Po wypadku (okaleczeniu woźnego), "nowy woźny" powiedział, że tamten ciągle widział siebie, dlatego wlał sobie do oczu i uszu wybielacz. Potem Rhoda w szpitalu napisała mu na ręce "wybacz mi". Stąd wniosek, że woźny widział w niej siebie, widocznie też miał dawniej skryte lęki w sobie, też cierpiał.Nie chciał sobie tego przypominać i widzieć uosobienie swojego bólu, dlatego się w ten sposób okaleczył.
Tak mi sie wydaje, mam nadzieje, że jakoś rozjaśniłam ten wątek :)

Hmm Rhoda napisała mu na ręku "wybacz" (forgive), ja myślę, że chodziło o to, aby woźny wybaczył sobie. Zrozumiałam to w ten sposób, że on też kiedyś wyrządził komuś krzywdę, i nie mógł sobie tego wybaczyć, nie mógł ze sobą żyć, dlatego oślepił się, żeby nie musieć na siebie patrzeć. Rhoda przeżywała podobne cierpienia, ponieważ też wyrządziła komuś krzywdę i też nie mogła sobie wybaczyć, żyć ze sobą, być szczęśliwa. Myślę, że patrząc na woźnego zdała sobie sprawę, że aby żyć dalej trzeba przede wszystkim wybaczyć sobie (chociaż sama tego nie potrafiła...). Istniała między nimi szczególna więź, ponieważ oboje przechodzili to samo i mogli to samo cierpienie zobaczyć w sobie. To mój odbiór, ale pewnie można zobaczyć w tej sytuacji wiele wątków.

To też miałoby sens... Tak jak mówisz - interpretacji wiele!

tylko, że mu napisała "wybacz MI", więc interpretacja kory jest trafniejsza.

Napisała "forgive", czyli po prostu wybacz. Nie wiem skąd się wzięło to "wybacz mi", może jakiś polski tłumacz puścił wodze fantazji? Ciekawostka - znalazłam wywiad z reżyserem i współscenarzystą, który mówi o hisotrii woźnego - miał to być człowiek, któremu przydarzyło się coś podobnego jak Rhodzie. Nie mógł sobie poradzić z poczuciem winy i wyeliminował swoje zmysły, bo bał się konfronatcji z samym sobą:

"Instead of going too deeply into what he did we just wanted to suggest that he had some sort of similar tragedy that happened in his life that burdened him with guilt and so they connected as two souls that were dealing with that and understood each other’s language. The bleaching of the eyes and of the ears was a literal eradication of the senses. As we started to learn more and more, as the movie progressed, that there was another version of us he couldn’t deal with that. The last thing in the world he wants to do is confront himself so he eliminates the senses that will even allow that to be possible.(...) if you watch carefully you can see it says “Forgive.”"

link do wywiadu
http://cinedork.com/2011/07/25/interview-mike-cahill-discusses-intertwing-scienc e-fiction-and-drama-in-another-earth/

Dziękuję Wam za odpowiedź, a jak interpretujecie zakończenie?

Ja interpretuję zakończenie w ten sposób, że w momencie odkrycia drugiej ziemi rozszczepiła się historia obu światów (gdzies w filmie mówią o tej możliwości). Rhoda "nr2", która przybywa na koniec na "pierwszą" Ziemię, wygląda zupełnie inaczej, jest dobrze ubrana... wygląda, jakby jej się powiodło... przyjęłam tez, że rodzina Johna żyje na drugiej Ziemi i może on spotkał się z nimi... co prawda pozostają rózne niewiadome, np. dlaczego Rhoda "nr2" również miała bilet, skoro jej historia była inna...
Ale myślę, że tu naprawdę interpretacja jest bardzo dowolna, z tego co czytałam, to nawet reżyser nie chciał się zdradzać ze swoją interpretacją, aby dać widzom dowolność. Ja sobie takie zakończenie wymyśliłam, ma dla mnie najwięcej znaczenia... można się wymieniać pomysłami :)

SPOJLER !
Ja z kolei to widzę w bardziej czarnych barwach. Alter ego naszej bohaterki nie było takie altruistyczne i nie oddało biletu nieszczęśnikowi , dlatego pojawia się na "naszej Ziemii" zaspokoić swoją ciekawość i zobaczyć swoją sobowtórkę. Jej pobudki były bardzo egoistyczne, może nawet nie zadziałała jak "nasza" bohaterka i po wyjściu z więzienia nigdy nie spotkała się z John-em, nie starała się go przeprosić ...

Było powiedziane, że istnieje teoria, że w dniu w którym mieszkańcy obu planet odkryli się nawzajem ich synchronizacja losów się rozleciała czyli w momencie gdy Rhoda patrzy na planetę na milisekundy przed wypadkiem. Dlatego ta 'nasza' spowodowała wypadek a ta druga nie - jedna poszła siedzieć, druga na uniwerek. Ale zapewne obie były bardzo ciekawe co się dzieje z tą drugą. Skoro nasza Rhoda oddała bilet Johnowi, tamta nie musiała nikomu go oddawać bo by się rozminęły. Była też przemyślenia o tym, że rozmawiamy ze sobą w myślach, być może właśnie z takimi naszymi równoległymi alter-ego. Może ustaliły wtedy, że tylko jedna leci ? :) Któż może wiedzieć, co tam Wam, kobietom w głowach siedzi ?
Bardziej interesujące by było to, co dwóch Johnów by robiło na jednej planecie z jedną rodziną.
A może Rhoda zginęła w wypadku i ten cały film to był jej ostatnie myśli gasnącego umysłu ? Mimo to film bardzo fajny.

Podoba mi się ta interpretacja. W szczególności opcja dwa, ostatnia. Wciągający obraz.

"A może Rhoda zginęła w wypadku i ten cały film to był jej ostatnie myśli gasnącego umysłu ?"... bardzo spodobała mi się taka koncepcja :)

może nie było dwóch Johnów bo na Ziemii 2 zamiast matki i syna zginął ojciec?

ja tak wlasnie sobie wyobrazilam... to happy end, ja lubie happy endy ;) on zostal tam z nimi, ona spotkala sie ze swoja "druga" i moze ta druga pomogla tej wyjsc z deprechy- woohoo, all fun and games ;)

Pamiętajcie, że Ziemia jest okrągła i obydwie Ziemie były mniej więcej tak samo ustawione w stosunku do Słońca. Rhoda z Ziemi nr1 zapatrzyła się na Ziemię nr2 dlatego spowodowała wypadek. Rhoda z Ziemi nr2 nie mogła patrzeć na Ziemię nr1 bo była w tym czasie z drugiej strony kuli Ziemskiej, więc najprawdopodobniej wypadku nie spowodowała.

Woźny myślał, że gra w sequelu "Nic nie widziałem, nic nie słyszałem".

Zrobiłeś mi dzień :D