zdecydowania lepiej wypada opowieść o bandzie Boyd'a niż Dillingera....krótko !
To coś kanadyjskie, to najwyżej niezła produkcja i tyle...:O Do filmu Manna nie ma nawet startu...:P
Porównywanie tego czegoś do "Wrogów publicznych", to jak porównywanie Malucha do Mercedesa, tyle w temacie ode mnie...:-)
Nie widziałem jeszcze filmu na forum, którego jesteśmy. Co do Manna, to koncertowo spartolił on Wrogów publicznych. Przede wszystkim przez swój fetysz do używania kamery z ręki. Gdyby nakręcił ten film w tonacji Gorączki, czy wczesnych filmów Tony'ego Scotta, to chociaż nabrałoby to gangsterskiego klimatu. A tak Wrogowie Publiczni wyglądają, jak jakiś dokument z National Geographic.