"I podobny los spotkał aktorów grających w obu seriach - jeden z nich stał się wiecznie rozpoznawaną ikoną popkultury, a pozostali usunęli się w jego cień. W przypadku "Star Treka" jest to oczywiście Patrick Stewart, który na zawsze zostanie zapamiętany jako kapitan Jean-Luc Picard. Natomiast z obsady "Kosmicznej załogi" wybił się Jason Nesmith - zadufany w sobie aktorzyna, który otrzymał wielką szansę i kurczowo się jej złapał."
Jakie OCZYWIŚCIE? To nie jest nawiązanie do Picarda. Nesmith jest zadufanym w sobie aktorzyną, bo ma być odbiciem Williama Shatnera wcielającego się w "Star Trek" w KIRKA. Jeżeli ktoś mówi, że Stewart jest marnym aktorzyną, to jest w grubym błędzie. W końcu kiepscy aktorzy nie są nobilitowani przez Królową.
No i po co porusza się temat dźwięku w kosmosie? Żeby zaraz podkreślić, że powinno się przymrużyć oko na ten aspekt, bo rzeczywiście kosmos wyglądałby dziwnie...
Czy "Space 1999" miał kiczowatą muzykę? Raczej nie... pomijając fakt, że serial, sam w sobie, kiczowaty był ;)
Nom. Widze rzeczywiście recenzent mało znał star treka. Oczywiście że chodzi o nawiązanie do James T. Kirka granego przez Shatnera. Co za ignorancji. Dzwięk w kosmosie? Niech sobie pooglądają inne filmy, poza tym to jest komedia.
Dźwięku w kosmosie nie ma i w niektórych filmach sf nie usłyszymy ryku silników i wystrzałów ale trochę dziwnie byłoby oglądać w star wars sekwencje pościgów w przestrzeni bez dźwięku. Dźwięk musi być ponieważ dobra strzelanina jak np. w gatunku western musi być w czasie walki a bez huku nie jest za fajna