Niestety to wielkie nudziarstwo i wielkie rozczarowanie.... Ostatni odcinek - nie mogłem doczekac sie konca.... Szkoda, że ten cykl to równia pochyła.....;(((
3 sezon to b. dobrze zbudowany klimat z niczego, tylko dlatego chcialo sie ogladac, ostatni odcinek zdecydowanie rozczarowanie. mnie jeszcze sie podobala ta dziennikarka i indianin i to tyle co dobrego bylo po krotce, zakoczenie 2 sezonu tez bylo do dupy calkiem z tego co pamietam.
Teraz jest moda na to czyli fabuła leży, a potem dodawać jakieś duperele. Tak było w Black Mirror w jednym odcinku. Kompletnie głupi na poziomie kina B,ale był czaro biały i jak to ludzie pisali co reżyser chciał pokazać itp
Zgadzam sie ! Sezon trzeci to kolejne rozczarowanie o ile do 5 odcinka myślalem ze jeszcze może da rade to po 6 porzucilem nadzieje. Nudy ,słaba intryga ,brak klimatu jedyne co go ratowało to aktorzy i w miare spojna fabuła.
chyba niektórych oświecę jak napiszę, że element tego serialu do którego wszyscy mają żal to "scenariusz" :D
[uwaga spoiler]
To jak to jest w końcu rozczarowanie, bo historia nie grała czy fabuła była spójna? jak dla mnie nie była... po mimo, że wątków i detali było sporo, nawet ładnie się zazębiały do pewnego momentu. Później było kilka takich detali (i dziur w scenariuszu), że aż głupie się wydawało, że tacy dobrze śledczy nie skleili wątków. Pominęli kilka rzeczy, których nie powinni i do Hoyta powinni wjechać dużo wcześniej. Ale też rozumiem, że byli blokowani przez wyższe stołki, które pewnie dostały w łapę. Generalnie do przedostatniego odcinka było ok... dalej to jakiś dramat... jakiś taki twist poganiający twist i sam pomysł na to rozwiązanie w stylu w-11 czyli rozwiązało się samo + spotkanie chłopca co ją kochał jak miał 10 lat i ją poznał po latach, upozorowanie śmierci, a i tak najlepsze, że jej szlak nie trafił jak uciekła z tego "pałacu", że w ogóle była normalna i nadawała się do ludzi, faszerowana narkotykami od dziecka przez pół życia... raczej powinna być wariatką. Co za głupota... moja dziewczyna stwierdziła, że to jest poziom intrygi z finału brazylijskiej telenoweli i chyba nie kłamała.
Sama narracja, prowadzenie akcji w trzech różnych odstępach czasowych, aktorstwo (Ali to wiadomo, że mistrz, ale Dorff mnie zaskoczył najbardziej), reżyseria, klimat, muzyka, to mocne 8/10... ale końcówka. Mogli sobie darować i zostawiliby twórcy po sobie lepsze wrażenie.
a mi się podobał, posiada swój mrok, obejrzałem cały sezon w jeden dzień. O wiele lepszy od drugiego sezonu w którym nie było zadnej kryminalnej intrygi tylko zwykła sensacja z dziwkami, orgiami i mafijnymi szwindlami. Oczywiscie pierwszemu sezonowi cięzko będzie dorównać,, między innymi przez udział w nim McConaughey i Harrelsona. Obaj w tej serii stworzyli prawdziwy majstersztyk wsrod seriali. Ogólnie uwazam ze ci ktorzy krytykuja ten serial powinni chyba odpoczac od ogladania czegokolwiek bo to z przesytu i znudzenia, po prostu w tyłkach sie przewraca i żądają juz Bóg wie czego
W sezonie trzecim otoczka, czyli budowanie klimatu, przeżycia bohaterów, ta emocjonalność głównego bohatera jest świetna. Problem, że to tylko otoczka, wewnątrz niej jest tylko średnia historia. Różne sekty czy raczej kulty w ameryce to powszechna rzecz, mogli powrócić do podobnej historii ponownie, z mocnym przytupem, pokazać fanatyczne ugrupowanie wręcz miażdżące dzieci cierpieniem i wtedy byłoby ciekawie.
Trzeci sezon to film o miłości, wątek sensacyjny jest w tle. To niezły pomysł biorąc pod uwagę wszystkie trzy sezony. Mnie się podobał. Nie można wszystkich sezonów utrzymywać na tym samym poziomie koszmaru bo to staje się nudne i przewidywalne.
Raczej traktat o rozdzieleniu zycia prywatnego od zawodowego i wplyw przenikających się tych dwóch sfer życia na psychikę i rodzinę.
Jak zwykle tzn. w I sezonie (bo II sezon o była jakaś kpina) mamy znowu niedopowiedziane pewne sprawy... Już nie pamiętam o co chodziło w I sezonie, ale tu mamy znowu niedopowiedziane te jego przenosiny w czasie... Liczyłem, że na końcu będzie mocne wow wyjaśniające te wszystkie sceny kiedy stary ogląda młodego, albo np. jak by umiał się przenosić w czasie... Też ten wiersz o czasie, który nam towarzyszy od 1 odc, a to jakaś pewno metafora i symbolika... Szkoda...Na pewno zakończenie bardzo rozczarowuje bo nie ma żadnego WOW... A domyślałem się tego wszystkiego co się okazało już od o 3,4 odcinka...
A czy ktoś mógłby powiedzieć dlaczego Wayne nie odzywał się do Rolanda przez 25 lat? Bo wydaje mi się, ze to mi gdzieś uciekło.
Roland mu to wyrzucił w którymś odcinku jak do niego przyjechał pierwszy raz w 2015.
Rozumiem, że obraziłby się za to, że kazał mu „oczernić” dziewczynę, ale to było w 1980.
A potem jeszcze przecież prowadzili ciąg dalszy w 1990.
Ktoś coś?
Ja bym strzelał że to przez żonę. Drugi powód to postępująca demencja Wayne. Generalnie, jak się popatrzy tak z boku na ludzkie zachowanie obu bohaterów. To można dojść do wniosku, że Roland zachowywał się bardzo w porządku i wielokrotnie po kumpelsku, gdzie Wayne patrzył tylko na siebie i swoje motywy. Mógł też taki po prostu być, z wiekiem dopiero doszedł do wniosku że zachowywał się nie w porządku.
A mnie uderzyła w ostatnim odcinku scena kiedy syn przedstawia swoją żonę natomiast córki Waynea nikt nie zauważa i jeszcze ta dziwna wymiana zdań Waynae z cófką kiedy wracali od Lucy?
Roland znał córkę Waye'a z przeszłości, tak samo jak i jego syna, dlatego nie była mu w tej scenie przedstawiana. Dodatkowo poprzedniego dnia Roland powiedział do Wayne'a coś w stylu "jutro przyjeżdża twoja mała" mając na myśli córkę Wayne'a, na co Wayne przytaknął, a z kolei syn Wayne'a patrząc przez okno widział siostrę, także nie była ona wcale niezauważana przez innych (w sensie widoczna jedynie dla Wayne'a). Wcześniej przy jakimś posiłku z synem była też wymiana zdań w której Wayne pytał o córkę, a syn (albo jego żona? nie pamiętam już) powiedział, że ona nie lubi tam przyjeżdżać. I tego też dotyczyła ta wymiana zdań między Waynem a córką w samochodzie, gdy wracali od Lucy. Wayne chyba myślał, że córka unika przyjazdów tam przez niego (że ją stracił, a nawet nie pamięta w wyniku choroby co dokładnie zrobił), a ona raczej miała inne powody i mówiła, że za ojcem tęskniła.
Chyba raczej dlaczego Roland nie odzywał się do Wayne'a. Według mnie dlatego, że w 1990 Roland postarał się żeby Wayne wrócił do dawnej pracy, myśląc w ten sposób wyłącznie o swoim dawnym partnerze - o jakie dobru, a potem, kiedy już nie miało to wielkiego sensu Wayne koniecznie chciał ciągnąć tę sprawę dalej kompletnie nie zastanawiając się nad tym czym to grozi i zachowując się w sumie dość lekkomyślnie doprowadził do sytuacji, w której Roland zastrzelił tego ochroniarza rujnując sobie karierę i życie. Chyba o to chodziło. Tak przynajmniej zrozumiałam. Roland chciał odpuścić, zwłaszcza, że jak wiemy wtedy i tak do niczego dalej nie doszli (bo rozwiązali sprawę dopiero 25 lat później), a Wayne głupio się upierał. Roland w tym 1990 miał dobre stanowisko, poukładane życie. Wayne nie bardzo. Roland chciał wspomóc kumpla, a skończyło się tak, że Wayne zniszczył i siebie, i Rolanda.
Tak jak napisał Myrthan wyżej, Roland zachowywał się bardzo w porządku i po kumpelsku, podczas gdy Wayne zwykle myślał tylko o sobie czy swoich motywach (typu chęć rozwiązania sprawa, własna ciekawość itp. itd.) i Roland w końcu nie wytrzymał i dał sobie spokój z taką "przyjaźnią".
Cała ta mieszanina czasów to z jednej strony fajny pomysł, jednak z drugiej szybko zaczęło mnie to męczyć i dezorientować wcale nie wywołując zaciekawienia.
Dla mnie S03 mistrzostwo, pod każdym względem. za to S02 jakaś masakra, piąte podejście mam do tego i usypiam na końcówce...aktorzy jakby z kartki czytali, Kelly Reilly jedyna warta uwagi w tym sezonie. Dla mnie 3>1>2
Dwójki jeszcze nie widziałam, ale dziwią mnie negatywne opinie na temat trójki... niesamowicie mnie wciągnął, świetnie zrobiony, świetnie zagrany, no miód.
Jestem w połowie trzeciego sezonu, i od samego początku właśnie aktorstwo prezentuje się średnio. Postacie są przerysowane, "przegrane", kompletnie nie umiem uwierzyć w autentyczność tej historii a to było z pewnością jedną z podstaw serii.
Dla mnie nuda straszna. Historia ciekawa ale tak rozwleczona że znudziła się bardziej niż zainteresowała. Tylko 1 sezon jest genialny.