Natykała się na zabójcę nie raz... W końcu nie wytrzymali i doktorek razem ze swoim kumplem zaplanowali jak się go pozbyć. Upozorowali jego ucieczkę a następnie zabili go i zakopali w lesie. Na tym się skończył film.

Wszyscy cierpieli, matka nie umiała wybaczyć tej dziewczynie syna i miała z nią jakieś małe starcie, ojciec zabitego chłopaka i ten jego kumpel obmyślili plan, że muszą jakoś pozbyć się tego mordercy, bo ani ojciec, ani matka nie byliby w stanie zdzierżyć procesu w sądzie, zwłaszcza, że facet miał być sadzony za nieumyślne spowodowanie śmierci, a nie za zabójstwo, więc dostałby znacznie niższy wyrok. Tak więc w noc jakiegoś festynu w mieście ojczulek pogroził typowi bronią, kazał mu się spakować, dał bilet lotniczy i kazał się zmywać i zejść mu z oczu. Morderca był zadowolony z obrotu sprawy, bo był pewny, że dostanie kulkę w łeb, ale zaczął się bać jak go wywieźli do domku w totalnej głuszy, który należał do wyżej wspomnianego przyjaciela ojca tego zabitego chłopaka. Tam miał sobie posiedzieć jakiś czas, żeby policja przestała go intensywnie szukać, a potem wykorzystać ten bilet lotniczy i zniknąć. Jednakowoż nie było mu to dane, bo ojciec tego chłopaka chyba od początku planował go po prostu zabić, więc jak już mieli go ulokować w tym domku, to go po prostu zastrzelił, a przyjacielowi powiedział, że musiał, bo delikwent chciał uciekać. Zakopali go w lesie i rozjechali się do domów. Jak ojciec wrócił do domu, to okazało się, że jego żona nie spała i wiedziała, co mąż robił, bo nawet się pytała, czy się udało... a dalej nie wiem, bo była przerwa na reklamy przed samą końcówką i też byłabym wdzięczna, jakby ktoś powiedział, jak się sprawa skończyła.

Dalej praktycznie nic nie było - tylko czysta symbolika... Doktorek odwinął plaster ze skaleczonego wcześniej palca, zobaczył że się zagoiło i koniec...

Wielkie dzięki :)